sobota, 30 marca 2013

XII

/ Evanescence - My Immortal /

  Wiatr zerwał ostatnie kolorowe liście z drzew znajdujących się na cmentarzu. Po raz kolejny społeczność Coronation Street żegnała swojego członka. Kolejny młody człowiek zakończył swoją ziemską podróż.

  - Prośmy naszego Pana, by dał naszemu bratu życie wieczne - rzekł pastor i rozłożył ręce w geście modlitwy.

  Trumna powoli znikała w ziemi. Na cmentarzu rozległy się słowa modlitwy. Osoby najbliższe zmarłemu wpadły sobie w ramiona. W ich głowach pojawiała się tylko jedna myśl - dlaczego? Dlaczego on? Ból rozrywał im serca, nie wyobrażali sobie życia bez niego.

  - Amen - odrzekli wszyscy po zakończonej modlitwie. Kolejna ofiara A zasnęła na wieki.

***

  Kilka dni wcześniej,

  Josh od kilku minut siedział w pokoju Seleny. Panna Gomez przytulała się do swojego chłopaka. Przez ten czas bardzo się za nim stęskniła. Uświadomiła sobie, że bardzo go kocha. Eleanor obserwowała ich, wiedziała o zdradzie Cuthberta, ale nie chciała wtrącać się w tą sprawę. Chociaż z drugiej strony chciała być szczera w stosunku do swojej przyjaciółki.

  - Kochanie, dlaczego nic nie mówisz? - zapytała Selena, spoglądając na twarz Josha.

  - A nas obserwuje przez kamery - odpowiedział natychmiast i spojrzał na dziewczyny.

  - Jak to? Skąd o tym wiesz? - zapytały natychmiast.

  - W pokoju Perrie znalazłem małą kamerkę - rzekł Josh. - Jestem pewien, że A rozmieściło je w pokoju każdego z nas.

  - To wiele tłumaczy - powiedziała Eleanor. - A zawsze wie co robimy, a to sprytna sztuka. Każdy z nas musi sprawdzić swoje pokoje. Nareszcie udało nam się przechytrzyć A. Barwo! - krzyknęła rozweselona Eleanor.

  - A tak w ogóle to co robiłeś w pokoju Pez? - wtrąciła Selena.

  Josh nie zdążył jej odpowiedzieć. Zadzwonił telefon panny Clader, El natychmiast go odebrała. Po chwili znikł uśmiech z jej twarzy. Dokładnie przysłuchiwała się słowom rozmówcy. Jej twarz zbladła w szoku usiadła na łóżku, z jej dłoni wypadł telefon.

  - El, co się dzieje? - zapytała Selena, podchodząc bliżej przyjaciółki.

  - Louis trafił w ciężkim stanie do szpitala - szepnęła i wpadła w ramiona Brunetki.

***

  Harry po usłyszeniu dźwięku nadjeżdżającej karetki wybiegł z domu. Był zaintrygowany esemesem od A. Udał się w kierunku karetki pogotowia. Wokół zgromadziło się kilka osób, wśród nich zauważył państwa Jones.
  - Co się dzieje? - zapytał żonę pastora.
  - Lottie znalazła nieprzytomnego Louisa w łazience - odpowiedziała Tina.
  - Wiadomo co z nim? - szepnął, zakrywając w szoku usta dłonią.
  - Na razie nie - powiedziała pani Jones. W tej chwili z domu państwa Tomlinson wyniesiono na noszach nieprzytomnego Louisa. Zaraz za nim szła zapłakana Jay. Tina natychmiast do niej podbiegła.
  - Wszytko będzie dobrze. - Zona pastora próbowała uspokoić zrozpaczoną matkę.
  Sanitariusze minęli Harry'ego i umieścili Louisa w karetce. Styles spojrzał na swojego przyjaciela, na jego widok zaczął płakać. Zobaczył obcego człowieka. Twarz Lou wydała mu się obca. Była bardzo blada, jego grymas twarzy ukazywał cierpienie. Natychmiast zamknął oczy, nie chciał widzieć przyjaciela w takim stanie. Zrobił dwa kroki do tyłu i zaczął biec.
  Zatrzymał się przed domem państwa Swift. Światło paliło się tylko w salonie. Pomimo, że nie był mile widziany przez Taylor. Podszedł do drzwi i zapukał. Nie chciał być w takim czasie sam. Potrzebował rozmowy. Rano zginął Olly. Styles obwiniał się o jego śmierć. Gdyby nie jego prośba zdemaskowania A, Murs nadal był żył. Drzwi uchyliły się na progu stała Taylor.
  - Cześć Tay - odezwał się Harry.
  - Witaj Harry - odpowiedziała Blondynka.
  - Olly Murs nie żyje, a Louis trafił do szpitala - szepnął. - Nie chciałem być sam. Mogę wejść? - zapytał niepewnie.
  - Tak,  wejdź - zgodziła się Taylor i przepuściła Stylesa w drzwiach.
  - Dziękuję - powiedział i wszedł do środka.

  Usiadł na sofie.

  - Napijesz się czegoś? - zaproponowała Taylor. 

  - Nie, dziękuję - odpowiedział i poklepał obok siebie miejsce, by Tay obok niego usiadła. - Nie bój się mnie.

  - Nie boję się - szepnęła i spełniła prośbę Harry'ego. - Muszę cię chyba przeprosić - odezwała się po chwili. - Nie powinnam tak reagować, ale... - Przerwał jej Styles, namiętnie całując w usta.

  - Kocham cię - szepnął.

  - Ja ciebie też - odpowiedziała i musnęła usta swojego ukochanego.

***

  Eleanor, Selena i Josh wbiegli na korytarz. Na ich widok Jay wstała z miejsca i przytuliła pannę Calder.
  - Co z Lou? - zapytała Brunetka.
  - Czekamy na wieści od lekarzy - odpowiedziała pani Tomlinson.
  - Może znajdźmy moją mamę? - zaproponowała Selena.
  - Już z nią rozmawiałam - szepnęła Jay, wycierając spływające po policzku łzy. - Obiecała, że się czegoś dowie.
  - Wszystko będzie dobrze, Lou jest silny - rzekła Eleanor.
  - Musi być dobrze - wtrącił Josh, przytulając pannę Gomez.
  Drzwi do sali Louisa otworzyły się, na korytarz wyszła dr Emeli Sande w towarzystwie dr Amandy.
  - Mamo! Co z Lou? - natychmiast zapytała Selena.
  - Jay, możesz pójść z nami do gabinetu? - zapytała dr Gomez.
  - Ale mamo - westchnęła Brunetka.
  - Później córciu - rzekła Amanda i ruszyła z dr Emeli i Jay do gabinetu. 

***

  Harry wykonał ostatnie ruchy biodrami, ciało Taylor wypięło się w łuk. Oboje krzyknęli z rozkoszy. Po chwili opadli na łóżko. Ich oddechy były przyśpieszone, Harry okrył blondynkę białym prześcieradłem.
  -To było cudowne- szepnęła Taylor, przytulając się do nagiego torsu Harry'ego.
  - Cieszę się - westchnął zziajany Harry, całując swoją ukochaną w czoło.
  - Kocham cię - powiedział, dotykając jej policzka.
  - A ja ciebie - odpowiedziała, układając głowę na torsie Stylesa.
  Zadzwonił telefon panny Swift. Spojrzała na ekran.

From Unknown
Każdy ma tajemnice o których chciałbym zapomnieć. Co nie, Tay?- A. 

  Ciężko przełknęła ślinę i lekko się uśmiechnęła ukrywając przerażenie. 
  -Ktoś ważny? - zapytał Harry, bawiąc się dłonią Tay.
  - Nie, to tylko mama - skłamała Blondynka.

***

  Max nastawił czajnik, a następnie wsypał do swojego ulubionego kubka herbatę. W czasie gotowania wody postanowił wziąć szybki prysznic. Opuścił kuchnię i udał się do łazienki. Zamknął za sobą drzwi, pozbył się ubrań i wszedł do kabiny. Odkręcił kurek z wodą, poczuł pierwsze krople wody na swoim nagim ciele. Rozkoszował się kąpielą.
  A upewniło się, że Max jest zajęty prysznicem. Wyszło z szafy i pojawiło się w kuchni. Podeszło do stołu i sięgnęło po kubek. Z lewej kieszeni czarnego płaszcza wyciągnęło woreczek z białym proszkiem. A umieściło całą zawartość w kubku. Następnie szybko opuściło mieszkanie sanitariusza. 

***


  Eleanor ubrana w czarną, krótką sukienką na ramiączkach przyjrzała się w lustrze. Poprawiła swoje długie włosy. 
  - Spodobasz mu się - usłyszała głos swojej rodzicielki.
  - A co jeśli nie? - zapytała, odwracając się od lustra i sięgając po torebkę leżącą na łóżku. 
  - Uwierz swojej starszej - odpowiedziała pani Calder. - Ta cała Hannah nawet nie dorasta ci do pięt. Ja w twoim wieku miałam już chłopaka i byłam już po...
  - Mamo! - przerwała jej Eleanor. - To ty powinnaś być wzorem, a nie ja - oburzyła się.
  - Ok, ok- Deborah podniosła ręce w geście poddania się. - Lepiej zbieraj się to cię podrzucę na bal. 

  Na sali gimnastycznej już rozbrzmiewała muzyka. Eleanor niepewnie schodziła po schodach, każdy spojrzał w jej stronę. Na sali zapanowała cisza. Po chwili rozległ się słowa ulubionej piosenki panny Calder wykonywanej przez Louisa.

Pictures of you,
pictures of me,
hung up on your wall for the world to see.

Pictures of you,
pictures of me,
remind us all of what we used to be.

  Eleanor czuwała przy łóżku swojego ukochanego. Louis cierpiał na zapalenie opon mózgowych. Lekarze kazali przygotować się na najgorsze. Dr Emeli zapewniła Jay, że zrobi wszystko w co jej mocy, by pomóc Lou.

  - El? - panna Calder usłyszała szept Louisa.

  - Tak, kochanie? - odpowiedziała natychmiast. - Jak się czujesz? - zapytała.

  - Lepiej - zapewnił ją. - Musisz mi coś obiecać? - spojrzał jej prosto w oczy.

  - Ale Lou...

  - El, proszę - przerwał jej. - Pamiętasz nasz pierwszy szkolny bal, na którym zaśpiewałem dla ciebie piosenkę? - Panna Calder kiwnęła głową. - Kocham cię. Pamiętaj o tym zawsze i wiem, że ty też mnie kochasz. Proszę cię tylko nie załamuj się gdy mnie zabraknie. Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam. Musisz zdemaskować A.

  - Ale Louis ty nie możesz... - po jej policzku spłynęła łza. Tomlinson szybko ją otarł.

  - Proszę nie płacz - poprosił. - Wiesz, że nie lubię jak ktoś płacze. Uśmiechnij się. - Na ustach Eleanor pojawił się lekki uśmiech. - Już lepiej - odpowiedział. - A teraz mnie pocałuj. - Eleanor podniosła się z miejsca i musnęła usta swojego ukochanego. Oddał jej ostatni oddech. Jego serce przestało bić. A zabiło człowieka, ale nie zabiło wiecznej miłości Eleanor i Louisa.

***

  Tydzień później,

  Eleanor położyła białą różę na nagrobku Louisa i ruszyła przed siebie. Była silna, obiecała mu, że zdemaskuje A i postanowiła dotrzymać obietnicy. A zabrało jej ukochanego mężczyznę, miała powód, by go odszukać. Pomimo bólu znalazła w sobie siłę, by iść dalej. Nie mogła podać się w tym momencie. Zbyt dużo przeżyła, by teraz się poddać. Już nie płakała. Nie miała już łez. Miała tylko jedno zadanie - odnalezienie A.
  Wychodziła z cmentarza gdy zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran, na którym wyświetlał się jej nieznany numer. Szybko odebrała połączenie.
  - Dzień dobry - usłyszała głos kobiety. - Z tej strony Jane George, mama Maxa.

***

  - Musisz jej powiedzieć - nalegała Perrie. - Musi się od ciebie dowiedzieć. Dziwie się, że A jeszcze nie poinformowało jej o tym. Josh, słuchasz mnie?
  - Tak, tak - zapewnił ją Cuthbert.
  - Więc co powiedziałam?
  - Yyy...
  - Czyli jednak mnie nie słuchasz -  rzekła. - Musisz powiedzieć Selenie, że jestem w ciąży. Zrozumiałeś!? - krzyknęła.
  - Tak, zrozumiałem - odpowiedział i rozejrzał się dookoła czy nikt nie słyszał ich rozmowy.

***

  Emma po wyjściu z sali biologicznej udała się do łazienki. Zbliżała się pora lunchu. Każdy uczeń znajdował się na stołówce. Panna Watson weszła do jednej z kabin i zamknęła drzwi. Wyciągnęła z torby dokładnie zapakowaną żyletkę. Odwinęła rękaw i nacisnęła ostre ostrze na swoją delikatną skórę. Po chwili pojawiła się krew, poczuła ulgę, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Odsunęła głowę do tyłu i delektowała się wolnością. 

***

  Selena, Taylor, George i Harry jedli razem lunch. Styles szeptał Tay na ucho, na twarzy Blondynki co jakiś czas pojawiał się uśmiech. Wyglądali na takich szczęśliwych. Byli młodzi i zakochani. George obserwował jak Niall wraz z Jade i Nathanem - nowym kapitanem drużyny piłkarskiej maszeruje do swojego stolika. Natomiast Selena dłubała widelcem w swoim talerzu. Martwiła się o swój związek z Joshem. Jej chłopak od jakiegoś czasu ją unikał. Zawsze miał coś ważnego do załatwienia.

***

  Eleanor wbiegła do szpitala. Natychmiast udała się do sali, którą podała jej Jane. Na korytarzu już oczekiwała na nią pani George.
  - Gdzie jest Max? - natychmiast zapytała Eleanor.
  - W sali 320 - odpowiedziała kobieta i wskazała w odpowiednie drzwi.
  - Dziękuję - odrzekła El i szybko weszła do środka.
  Max spoglądał w sufit. Był podłączony do specjalistycznych maszyn. Na widok panny Calder lekko się uśmiechnął i rzekł: - Hej, dobrze, że jesteś muszę ci coś powiedzieć. - El usiadła obok i położyła dłoń na jego dłoni.
  - Tak bardzo mi przykro - szepnęła panna Calder.
  - To nie ważne teraz - powiedział Max. - Zostało mi mało czasu, zanim zapadnę w śpiączkę. Muszę ci powiedzieć kim jest A. - El ścisnęła jego dłoń - A jest... - to były ostatnie słowa Maxa. Jego głowa opadła niewładanie. Po chwili do sali wbiegli lekarze.
  - Trucizna zrobiła swoje - stwierdził jeden z lekarzy. - Zapadł w śpiączkę.

***

  Emma opuszczał łazienkę, kiedy do środka wbiegła zapłakana Tulisa.
  - Panno Contostavlos? Coś się stało? - zapytała niepewnie.
  - Nie twoja sprawa, panno Watson - odpowiedziała wrogo nauczycielka. - Nie powinna być pani na lunchu.
  - Chciałam tylko pomóc - powiedziała Emma.
  - Dziękuję za pomoc. Poradzę sobie - westchnęła nauczycielka. Emma zrezygnowała z pomocy nauczycielce i opuściła łazienkę.
  Tulisa upewniła się czy jest sama w pomieszczeniu i wyciągnęła zdjęcie, na którym uprawia seks z Niallem. Odwróciła fotografię i przeczytała wiadomość na odwrocie. 

Witaj w moim Królestwie, Tul- A.

***

  Selena w pośpiechu wybiegła z budynku szkoły, skierowała się w stronę swojego domu. Cała drżała, nie zwracała uwagi na przechodniów. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim domu. Nie zwróciła również uwagi na dzwoniący w torbie telefon. Przy kościele spotkała uśmiechniętą Taylor i Harry'ego. Zakochani chcieli z nią porozmawiać, ale ona ich odepchnęła i pobiegła w stronę swojego domu. 


***

  Tulisa musiała zostać dziś dłużej w szkole. Miała do sprawdzenia kilka referatów. Nie lubiła pracować w domu. Wolała dłużej zostać w pracy, by w zaciszu domowym odpocząć i nabrać sił na kolejny dzień.
  Panna Contostavlos zbliżała się do wyjścia kiedy zobaczyła osobę leżącą przy schodach. Szybko podbiegła bliżej, przykucnęła i spojrzała na twarz.
  - O Boże! Perrie! - krzyknęła. Próbowała ocudzić pannę Edwards, nic jednak nie przynosiło rezultatu. Zobaczyła na podłodze krew. Szybko chwyciła po telefon i zadzwoniła po pogotowie.

***

  Drzwi sali w której przebywała Selena uchyliły się. Do środka weszła osoba ubrana w czarną bluzę z kapturem i rękawiczkach na dłoniach. Dana osoba położyła się obok panny Gomez na łóżku. 

  Pogładziła ją palcem po policzku. Selena poczuła dotyk, ale nie otworzyła swoich oczy. Oczekiwała na jakiś dźwięk wydany przez ową osobę. Jednak nic takiego się nie pojawiło. Powoli zapadła w sen.

  -Wiem! - krzyknęła Selena, wstając z łóżka i podchodząc do Eleanor. - Pamiętam zapach.
  - Zapach? - zdziwiła się panna Calder.
  - Wiem, że ktoś mnie odwiedzał - rzekła Selena. - Zapamiętałam tylko zapach. To jest jakiś trop. Musimy nim podążyć. Może nam się uda.

***

  S otworzyło szafę w swoim pokoju. Częściowo była pusta, po prawej stronie wisiała tylko czarna bluza z kapturem i spodnie tego samego koloru. Na podłodze stały czarne converse. S sięgnęło po perfumy jakie używa i opuściło swój pokój, a następnie dom. Udało się do kosza na śmieci i wyrzuciło dwa flakoniki perfum, które używa. Zamknęło klapę i z uśmiechem powróciło do domu, by wziąć długi orzeźwiający prysznic.

***

Perrie oczekiwała wieści o swoim stanie zdrowia.
Eleanor i Selena oglądały razem film.
Taylor spędzała wieczór z Harry'm.
Emma w łazience kaleczyła swoje ciało.
Josh jechał do szpitala. 
George przygotowywał się do snu.
Ich telefony zadzwoniły jednocześnie. Każde z nich spojrzało na ekran i odczytało wiadomość

From Unknown
Olly, Lou, Max... Kto następny? - A.
P.S. El i Sel dobry trop, ale już nie macie dowodów. 

_______________

         
Chociaż wszystko przypomina nam jeszcze Boże Narodzenie, choć pogoda nie zawsze wskazuje na obecną już wiosnę, informuję jednak- to już ten Czas!
Śpieszę do Was, śpieszę co sił w nogach i składam życzenia:

Wesołych Świat Wielkanocnych,
pokoju ducha, wiary w Boga i w Ludzi.
Umiejętności dostrzegania piękna tego świata
i oczywiście wiary w Siebie i swoje możliwości.


Sophiexxx.

17 komentarzy:

  1. Wow... tyle wyduszę.. a teraz mogę zacząć histeryzować. Jak mi mogłaś Lou zabić? Ohh, nienawidzę Cię i zarazem kocham, za takie cudo ♥
    Zastanawiam się o co chodzi z Tay. Ale jakoś nie mam żadnego pomysłu.
    No i kurde, Niall mi pasuje do roli S. Ale w ,,Dziś pytanie - dziś odpowiedź 2" mówiłaś, że Niall nie jest S.
    To wszystko jest tak cudnie zagmatwane, tajemnicze, że chyba nie wytrzymam do kolejnej soboty ;)
    @1DWixx

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał nie spodziewałam się tego. ;]
    Tyle się wydarzyło . xd
    Rozdział fantastyczny . xx
    Wydaje mi się, że Pezz straci dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tb też Sołych Świąt :)
    Rozdział super!Jezus,zostało i ch tak niewiele i za 5 tygodnii bd ich najprawdopodobniej tylko 3 !!!!Dżizus,czekam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś uśmiercić Lou i Maxa?
    Wydaje mi się że Perrie poroni i Sel nie dowie się o ciąży a także o zdradzie i się zbliży do Georga ;)
    Tb też wesołych :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Xfgdhgchdjshgdknjdfk jak to Lou umarl?;o
    Jak przeczytalam to momentalnie lzy stanely mi w oczach...
    Rozdzial boski:)
    Nie wiem skad bierzesz na to wszystko pomysly, ale coraz bardziej sie wkrecam<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Przyznam szczerze, że trochę się pogubiłam. Tyle osób ginie, że nie wiem już kto żyje, a kto nie. Ale ja wciąż chcę się dowiedzieć kim jest ukochana Nialla.
    Czekam na następny i wesołych świąt życzę.

    swag_wasp
    Zapraszam na kolejny rozdział:
    negatywy-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile osób ginie...
    Ale serio!? LOUISSSS?!?!
    Aaaaa... Otchłań rozpaczy.
    I tak czekam na następny :)
    I nie mogę się w związku z tym doczekać następnej soboty :D

    Również życzę Ci wszystkiego co najlepsze na te święta :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Coraz bardziej mnie zaskakujesz nie mogę się doczekać następnej soboty. Wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny, jestem pewna że to Niall wyrzucił perfumy do kosza. x
    Wesołych świąt ! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli Niall jest S :D x
    chyba xd

    OdpowiedzUsuń
  11. lol, podoba mi się ten rozdział. tylko szkoda, że uśmierciłaś Lou..., ale cóż ważne że Niall żyje xd
    ej, nie rozumiem dlaczego Max umarł... ale ja jestem głupia więc dużo rzeczy nie rozumiem xd
    czekam na następny, bo jestem coraz bardziej podekscytowana.

    Ja tez ci życzę bogatego zająca z okazji świąt wielkanocnych xd i dużo zdrowia i szczęścia i weny dużo.

    cholera, nie mam dziś ochoty i weny na pisanie komentarzy. to chyba przez to że dziś dokończyłam rozdział na sweet nothing, który chyba jutro opublikuję. cholera, po cholera ja ci to mówię?! dobra nie ważne.
    wesołych świąt, Sophiexxx.

    http://wantyourhelp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. mój don jest popierdolony dopiero teraz odczytał mi ten rozdział kurwa jesteś genialna tyle powiem jak tylko będe na kąpie to dodam się do obserwatorów

    OdpowiedzUsuń
  13. extra !
    świetny ^^
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. płakałam jak Louis umarł. On i El darzyli siebie taką miłością, ze aż ja taką chcę chociaż są na to marne szanse. A jest sprytne to pewnie El i Selena nie odkryją tożsamości.
    Ciekawa jestem co ukrywa Tay.
    Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Wzajemnie!! :*
    O matko ale się to cudownie czyta *.*
    Nie.. to nie Selena zepchnęła Pezz ze schodów.. to by było za bardzo oczywiste a ty tego nie lubisz :*
    Jeny piszesz cudownie.. wczoraj znalazłam tego bloga i tak mnie wciągnęła fabuła że dzisiaj przeczytałam wszystkie 12 rozdziałów! Aż się sobie dziwie xd dlaczego lektury nie mogą być tak ciekawe?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojejku! Czemu Louis, zostawił swoją ukochaną, ale El mi bardzo zaimponowała, silna jest i tak dalej dziewczyno!! :) Szkoda że straciliśmy też Maxa, no i wszyscy tylko nie PEZZ!!! Błagam ona była dla mnie przykładem, no i jeszcze dziecko jej i Josh'a :cc Jeśli to sprawka Seleny, to mimo tego co ona mogła czuć, mam to dupie, jak dla mnie możesz ją pochlastać, skoro zaczyna wybijać swoich własnych przyjaciół!! ;o Robi się naprawdę ciekawie :p Martwię się o Emmę, bo to może się źle skończyć :/ Sama sobie szkodzi, już i tak jest trudno. No i jeszcze szantaż na Tulisie, ohoho to się narobiło z tą ciążą! Nie tylko ona, ale i Niall ma przesrane. Przykro mi że tak po prostu Nathan został kapitanem, po tym jak straciliśmy Lou. A może to on powiedział Selenie o zdradzie Josh'a i dziecku, bo przecież A kazało zająć mu się Sel! :o O nie, jak tak można! Piszesz tak wspaniale że nie mogę, dziewczyno!! Kocham Ciebie i tego bloga! <33 Z niecierpliwością czekam do kolejnej soboty na rozdział xxx
    Buziaki skarby ;**

    OdpowiedzUsuń
  17. NIEEEEE!!!!!!!!!!! TYLKO NIE MÓJ LOULOU!!!

    OdpowiedzUsuń