Eleanor wróciła z cmentarza do domu. Deborah miała nocną zmianę. Brunetka bała się sama zostać w domu. Postanowiła spędzić noc u Seleny. Zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i opuściła swój dom. W drodze do domostwa pań Gomez przypomniała sobie, że w kieszonce ma kopertkę, którą znalazła w kościele. Szybko ją wyciągnęła.
- Młoda kobieta, około szesnastego lub siedemnastoletniego roku życia. Data śmierci lato dwa tysiące jedenaście. Przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków. Szczątki nie zachowały się nienaruszonym stanie, jakiś czas po śmierci zostały ponownie odkopane z nieznanych przyczyn. Wysoka blondynka, od kliku lat narkomanka. Żadnych odznak szczególnych. Na dodatek ofiara była w siódmym miesiącu ciąży - przeczytała jednym tchem. - To nie możliwe. - Pokręciła głową. - Przecież Amelia.... - nie skończyła.
A założyła jej worek na głowę, a następnie dała zastrzyk usypiający. Z pomocą George'a zabrała nieprzytomną pannę Calder do swojej kryjówki. Kolejna ofiara już czekała w kolejce.
***
- Kurwa! To nie możliwe - powtarzał Michael, nerwowo kręcąc się przed komisariatem policji. Strażacy dogaszali pożar.
- Michael! - usłyszał głos Dana, biegnącego w jego stronę. - Eleanor Calder wczoraj zaginęła. Nie ma z nią kontaktu.
- O Boże i jeszcze to - westchnął komisarz. - Nie spodziewałem się, że A jest zdolne do takich czynów. On czy ona nie boi się niczego. Nie mamy nic tu do roboty. Jedziemy na Coronation Street - zarządził, kierując się w stronę swojego auta.
***
Selena i Josh próbowali pocieszyć Deborah. Kobieta trzymała w dłoni zdjęcie Eleanor, opierała się na ramieniu panny Gomez. Do salonu weszła Maura. Kiwnięciem głowy przywitała się z obecnymi.
- Wiadomo już coś? - zapytała cicho, siadając obok pani Calder.
- Niestety - odpowiedział Josh. - Już powiadomiliśmy komisarza Trevino. Jest już w drodze.
-Mauro, mogę cię prosić?- do salonu o kulach weszła Amanda.- Chciałam zamienić z tobą kilka słów. Może wyjdziemy na taras?- zaproponowała. Obie panie po chwili znalazły się na tarasie.
- Wiadomo już coś? - zapytała cicho, siadając obok pani Calder.
- Niestety - odpowiedział Josh. - Już powiadomiliśmy komisarza Trevino. Jest już w drodze.
-Mauro, mogę cię prosić?- do salonu o kulach weszła Amanda.- Chciałam zamienić z tobą kilka słów. Może wyjdziemy na taras?- zaproponowała. Obie panie po chwili znalazły się na tarasie.
- Coś się stało? - zapytała pani Horan siadając na krześle. - Czy chodzi o nasze dzieci?
- Skąd wiesz? - odrzekła natychmiast Amanda. - Zaczynam się bać. Wiem, że dzieje się coś złego. Pytałam na policji, ale nie chcą udzielić mi żadnej odpowiedzi. Twój Niall wyjechał do Paryża, wiem, że otrzymał stypendium, ale nie dziwi cię, że wyjechał tak szybko?
- Wiesz, że się nigdy nad tym nie zastanawiałam. - Maura pokręciła głową. - Niall bardzo się zmienił przez ten rok i jeszcze te plotki o romansie z Tulisą. Masz jakiś sposób jak pomóc naszym dzieciom?
- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała Amanda. - Porozmawiajmy jeszcze z Shelley'ami i panią Cuthbert. Ja bym proponowała wyjazd. Niech każdy z nas wyśle dziecko w inne miejsce.
- To świetny pomysł! - krzyknęła pani Horan.
W tej chwili w salonie zadzwoniły telefon Seleny i Josha. Szybko spojrzeli na ekran
- Skąd wiesz? - odrzekła natychmiast Amanda. - Zaczynam się bać. Wiem, że dzieje się coś złego. Pytałam na policji, ale nie chcą udzielić mi żadnej odpowiedzi. Twój Niall wyjechał do Paryża, wiem, że otrzymał stypendium, ale nie dziwi cię, że wyjechał tak szybko?
- Wiesz, że się nigdy nad tym nie zastanawiałam. - Maura pokręciła głową. - Niall bardzo się zmienił przez ten rok i jeszcze te plotki o romansie z Tulisą. Masz jakiś sposób jak pomóc naszym dzieciom?
- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała Amanda. - Porozmawiajmy jeszcze z Shelley'ami i panią Cuthbert. Ja bym proponowała wyjazd. Niech każdy z nas wyśle dziecko w inne miejsce.
- To świetny pomysł! - krzyknęła pani Horan.
W tej chwili w salonie zadzwoniły telefon Seleny i Josha. Szybko spojrzeli na ekran
From UnknownOna nie żyje- A.
Amanda i Maura natychmiast pojawiły się w salonie. Spojrzeli na przerażoną Selenę i Josha. Panna Gomez zaczęła płakać.
***
Austin od dłuższego czasu stał nad grobem Taylor. Liczył, że siostra da mu jakiś znak jak ma teraz postąpić. Z jednej strony chciał pomóc, ale z drugiej obawiał się reakcji rodziców na wieść o jego orientacji seksualnej.
- Dlaczego życie jest takie brutalne? - szepnął. - Taylor pomóż mi. Bardzo cię proszę. Ty zawsze wiedziałaś co mi doradzić. Proszę daj mi teraz jakiś znak- Austin uklękły przy grobie tragicznie zmarłej siostry. Liczył, że podejmie decyzję. Tylko tego oczekiwał, chciał być szczęśliwi, ale nie chciał również zabierać radości innym.
***
W kryjówce A paliła się tylko jedna lampa, która tylko częściowo oświetlała pomieszczenie. Eleanor leżała na łóżku, jej dłonie były przywiązane brudnymi, grubymi sznurami do ściany. Za kratami Jade kiwała się do przodu i do tyłu. Co jakiś czas śpiewając piosenkę z dzieciństwa. Panna Calder powoli otworzyła oczy, bardzo bolała ją głowa. Rozejrzała się dookoła.
- Jade! - krzyknęła na widok znajomej twarzy. - Proszę pomóż mi - poprosiła ze łzami w oczach. Panna Thirlwall wstała z miejsca i podeszła do krat. Uśmiechnęła się łagodnie.
- Mnie wołałaś? - zapytała, wskazując na siebie. - Jestem Jade - przedstawiła się. - A ty jak masz na imię?
- Nie poznajesz mnie? - Panna Thirlwall pokręciła głową. - Jestem Eleanor.
- Miło cię poznać, Eleanor - powiedziała Jade. - Chciałabym ci pomóc, ale oni obiecali mi, że przyniosą mi czekoladę z orzechami, a ja lubię czekoladę z orzechami. Jak chcesz to cię poczęstuję?
- Dziękuję - szepnęła El. Była przerażona stanem Jade. Po raz pierwszy w życiu widziała ją w takim stanie. - Może wiesz kto nas tutaj więzi, co?
- Oczywiście, że wiem - odpowiedziała natychmiast. - Tworzą jaką piękną parę. Też chcę przeżyć taką miłość...
- Jest ich dwoje? - przerwała jej panna Calder.
- Tak. - Panna Thirlwall pokiwała głową. - Dziewczyna i chłopak. Mówię ci, tworzą taką piękną parę.
- Możesz opisać mi jak wyglądają?
- Oczywiście - zgodziła się Jade. - On jest przystojny, ma brązowe, kręcone włosy, piękny uśmiech. Jest dla mnie miły. Zawsze przynosi mi czekoladę.
- O Boże! - Eleanor zasłoniła usta dłonią. - Czy to George?
- Tak, zgadłaś. To on, George - odpowiedziała spokojnie panna Thirlwall. - Przecież go znasz, a też go znam.Chodzimy razem do szkoły. Ale ze mnie idiotka. - Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Czy on jest A? - Eleanor próbowała wyciągnąć od znajomej jak najwięcej wiadomości.
- Nie, głuptasie. - Jade machnęła ręką. - On jest S...
- S? - zdziwiła się El. - Zaraz, zaraz - przypomniała sobie jedną z wiadomości od A.
From Unknown
Uczeń przerósł mistrza- jak to mówią. Czas poznać S- A.
P.S. Strzeżcie się!
- Jak to możliwe, że to przeoczyliśmy? - szepnęła. - Taka wskazówka. O Boże - spojrzała na Jade. Znajoma właśnie śpiewała kolejną piosenkę z dzieciństwa. - Więc kim jest A? - zapytała.
- Ciekawe, co nie? - W pomieszczeniu pojawił się uśmiechnięty George. Podszedł do Jade i podał jej czekoladę. Dziewczyna natychmiast usiadła w rogu i zaczęła jeść. Shelley nachylił się nad panną Calder i szepnął jej na ucho. - Zaskoczona, co nie? Perrie też była, lubię patrzeć na wasze przerażenie...
- Jak mogłeś!? - krzyknęła, Geo zamachnął się i z całych sił uderzył pannę Calder.
- Jak się do mnie odzywasz, suko? - zapytał oschle. - Później się tobą zajmiemy i masz o nic nie pytać Jade bo i tak już żywe stąd nie wyjdziecie. Zrozumiano? - Eleanor pokiwała posłusznie głową.
***
Amanda, Deborah, Maura, Selena oraz Josh oczekiwali na pojawienie się komisarza Trevino, który po chwili zjawił się w domu pań Calder. Selena z Joshem pokazali mu wiadomość od A. Michael schował twarz w dłoniach. W tej chwili czuł się coraz bardziej zdesperowany, by odkryć tożsamość A. Nakazał sprawdzić, skąd została nadana wiadomość.
- Przepraszam, ale ja jestem bez silny. - Komisarz usiadł na fotelu. - Ktoś w nocy podpalił komisariat. Wszystkie dokumenty zostały zniszczone. A jest sprytniejsze od nas. To wszystko zaczyna nam uciekać spod kontroli.
Usłyszeli pukanie do drzwi. Josh udał się do przedpokoju, by otworzyć. Po chwili w salonie pojawił się przerażony Dominic Shelley.
- Mój syn George zaginął - szepnął i usiadł na kanapie. - Co tu się dzieje? - zapytał, spoglądając na pozostałych. - Proszę, powiedzcie mi! - krzyknął bliski płaczu.
- Sami chcemy to wiedzieć - odpowiedział Michael. - Liczę, że teraz pomożecie nam rozwiązać tę zagadkę. Mogę na was liczyć? - Komisarz spojrzał na zgromadzonych.
***
Dan oczekiwał na Michaela przed domem pań Calder. Asystent opierał się o samochód, obserwując ulicę. Panował na niej spokój, co jakiś czas przejeżdżało jakieś auto lub przechodził przechodzień. Dana bardzo zaintrygował Austin kroczący chodnikiem. Maszerował powoli, spoglądał na swoje buty.
- Austin! - krzyknął Dan, jak ten był już blisko. - Wszystko w porządku? - Brat Taylor zatrzymał się i spojrzał na asystenta. Miał zaczerwienione oczy.
- Życie jest do kitu- odrzekł. - Chcesz dobrze dla siebie to cierpią inni, chcesz lepiej dla innych to będziesz cierpiał sam. Mam ochotę skoczyć z mostu i zakończyć to wszystko.
- Może lepiej nie - odrzekł Dan, poklepując Austina po ramieniu. - Co powiesz na męski wieczór, co? - Ferrari uśmiechnął się.
- Z miłą chęcią - zgodził się chłopak. - Muszę o tym wszystkim zapomnieć.
- Więc wsiadaj do auta, ja muszę tylko powiadomić Michaela. Zaraz wracam.
***
George: Co robimy z Calder?
A: Jeszcze nie wiem. Mam na głowie Swifta. Pedał pojechał gdzieś z Danem.
George: Z asystentem komisarza Trevino?
A: Tak i nie podoba mi się to.
George: Więc co robimy?
A: Zajmij się Calder i Thirlwall, a ja zajmę się Swiftem.
George: A do tego mój ojciec poinformował policję o moim zaginięciu!
A: Kurwa! Pojebało go czy co?
George: Mówiłem, pozbyć się dziada i spokój.
A: Zaczynam się Ciebie bać kochanie.
George: Dla Ciebie zawsze będę uległy jak owieczka.
A: Mam nadzieję.
George: Nie wierzysz mi?
A: Wierzę i kocham.
George: Ja też, ja też.
***
- Czyli postanowione? - Michael wstał z miejsca. - Selena i Josh wyjeżdżają z Londynu, a my skupiamy się na zdemaskowaniu A, a Eleanor uważamy za żywą, do czasu, aż znajdziemy ciało, tak? - Wszyscy pokiwali głowami. Zadzwonił telefon komisarza, Michael natychmiast go odebrał. Dokładnie przysłuchiwał się osobie dzwoniącej.
- Dziękuję bardzo, Gary - pożegnał się i rozłączył. - Kto ma numer domu Coronation Street 26? - zapytał.
- Ja - szepnęła Deborah. - Coś się stało? - Panna Gomez mocno ściskała jej dłoń, chciała się w ten sposób odwdzięczyć za wszystko co zrobiła dla niej i Amandy.
- Z pani domu została wysłana wiadomość do Seleny i Josha. - Odpowiedział komisarz, a następnie spojrzał na zgromadzonych.
- Czy to oznacza, że między nami jest zdrajca? - zapytała natychmiast Maura, spoglądając ze strachem na znajomych.
- Nie wpadajmy w panikę - stwierdził Dominic. - Co jeśli A chce nas tylko skłócić? Kiedy jesteśmy razem to jesteśmy silni.
- Pan Shelley ma rację - poparła go Selena. - Tak samo było w przypadku jak zostałam wrobiona w tożsamość A. Musimy się trzymać razem.
- Zaraz! - krzyknął Michael. - Słyszycie? Coś dzwoni. - Ruszył w kierunku tarasu. Pozostali ruszyli za nim. Dźwięk telefonu był coraz głośniejszy. Michael stanął przy barierce i na trawniku zobaczył telefon. Szybko zbiegł po schodach, chwycił aparat. Odczytał wiadomość
From UnknownNigdy mnie nie znajdziecie- A.
Komisarz odczytał wiadomość na głos, następnie spojrzał na pozostałych. A jest przebiegłe jak lis, ale czy nie omylne?
***
Eleanor spała, Jade kończyła jeść kolejną tabliczkę czekolady. George sięgnął po broń i wszedł do pomieszczenia gdzie przebywały dziewczyny. Dał pannie Thirlwall kolejną czekoladę. Następnie podszedł do Eleanor
... Do salonu przyszła zapłakana Eleanor.
- Amelia nie żyje - szepnęła i wpadła w ramiona George'a. - Postanowiliśmy się pozbyć ciała...
- Co? - przerwał jej Shelley. - Trzeba dzwonić po policję, pogotowie.
- Jest już za późno. Ona nie żyje - odpowiedziała. - Jedziesz z nami?
- Jest trochę chłodno. - Potarł swoje ramiona. - Muszę iść do domu.
- Masz rację - stwierdziła El. - Woda była chłodna. Musisz się rozgrzać.
- El! Jedziemy! - Do środka wbiegł zdenerwowany Louis.
- Już idę kochanie - odpowiedziała. - George idzie do domu - poinformowała go. - Jest cały mokry.
- Masz rację - westchnął. - George, tylko pamiętaj - zwrócił się do przyjaciela. - To tajemnica do końca życia.
- Tak wiem - zapewnił go Shelley.
Eleanor wraz Louisem opuścili salon państwa Malik i dołączyli do pozostałych.
- Amelia nie żyje - szepnęła i wpadła w ramiona George'a. - Postanowiliśmy się pozbyć ciała...
- Co? - przerwał jej Shelley. - Trzeba dzwonić po policję, pogotowie.
- Jest już za późno. Ona nie żyje - odpowiedziała. - Jedziesz z nami?
- Jest trochę chłodno. - Potarł swoje ramiona. - Muszę iść do domu.
- Masz rację - stwierdziła El. - Woda była chłodna. Musisz się rozgrzać.
- El! Jedziemy! - Do środka wbiegł zdenerwowany Louis.
- Już idę kochanie - odpowiedziała. - George idzie do domu - poinformowała go. - Jest cały mokry.
- Masz rację - westchnął. - George, tylko pamiętaj - zwrócił się do przyjaciela. - To tajemnica do końca życia.
- Tak wiem - zapewnił go Shelley.
Eleanor wraz Louisem opuścili salon państwa Malik i dołączyli do pozostałych.
- Tak, El. Jest już za późno - szepnął. Wycelował w śpiącą pannę Calder, nacisnął za spust i po pomieszczeniu rozległ się strzał. Jade natychmiast zaczęła krzyczeć ze strachu. - Zamknij się dziwko! - krzyknął George w jej kierunku. Schował broń, sięgnął po klucz i otworzył kraty, za którymi przebywała panna Thirlwall. - Idziesz ze mną - zarządził.
- A Eleanor? Może zostawię jej czekoladę? Jak się obudzi to zje. Pewnie będzie głodna - powiedziała Jade. - Trzeba pomagać sobie nawzajem.
- Rób co chcesz - burknął George. - Tylko się pośpiesz!
***
W klubie panował tłok, zakochani tańczyli na parkiecie. Dan zamówił dla Austina kolejnego drinka. Wiedział, że jest niepełnoletni, ale chciał wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji. Brat Taylor jednak cały czas trzymał język za zębami. Sięgnął po drinka i wypił go jednym tchem.
- Możemy już iść. - Wstał z miejsca chwiejąc się. W ostatniej chwili Dan złapał go w pasie.
- Zabieram cię do swojego domu - zarządził. - Państwo Swift wyrzucą cię z domu, jak w takim stanie wrócisz. Nie chcę mieć na koncie bezdomnego. - Chwycił Austina w pasie i wyprowadził z klubu.
Po godzinnej jeździe do domu, Dan zatrzymał auto przed swoim mieszkaniem. Pomógł Austinowi wyjść z auta. Asystent dziękował Bogu, że chodzi na siłownię. Brat Taylor nie należał do najlżejszych. Powoli przetransportował go do windy. Nacisnął guzik z odpowiednim numerem piętra. Maszyna ruszyła. Po chwili zatrzymała się na odpowiednim poziomie. Dan chwycił Austina i ostatnimi siłami dociągnął do mieszkania.
Położył go w salonie. Następnie udał się do kuchni, by przynieść mu wodę. Wiedział, że rano będzie bardzo źle się czuł. Postawił butelkę na stoliku, sięgnął po koc i otulił nim Austina. Chciał odejść, kiedy młody Swift chwycił jego dłoń.
Położył go w salonie. Następnie udał się do kuchni, by przynieść mu wodę. Wiedział, że rano będzie bardzo źle się czuł. Postawił butelkę na stoliku, sięgnął po koc i otulił nim Austina. Chciał odejść, kiedy młody Swift chwycił jego dłoń.
- Zostań - poprosił. Dan usiadł na brzegu, czuł jak Austin zaczyna całować jego szyję. Do ucha szeptał mu czułe słówka. Jego przyjaciel budził się do życia.
- Raz się żyje - szepnął, ściągając z siebie koszulę. Na widok jego mięśni Austin jęknął. Zaczął je powoli całować.
- Jesteś piękniejszy od Logana - rzekł brat Taylor. - O niebo lepszy. - Ich usta spotkały się w pocałunku.Ciała przyległy do siebie. Jęki zapełniły całe pomieszczenie.
- Musisz mi tylko obiecać, że jutro przyjdziesz na komisariat i zeznasz o A. - Dan spojrzał kochankowi prosto w oczy.
- Tak, jest, funkcjonariuszu - odpowiedział ssąc sutek Dana. - Zaraz, skąd ty wiesz o A?
- Czy to ważne? - odrzekł asystent. - Teraz się pieprzmy, zobaczysz co to rozkosz.
***
- Nie wiem czy dobrze zrobiłeś oddając Jade Tulisie - rzekła A w stronę George'a. - Żeby tylko to nie odwróciło się przeciwko nam. - A i Shelley leżeli nadzy w łóżku. A robiła koła wokół sutków ukochanego.
- Daj spokój, kochanie - powiedział George. - Jade jest głupia i wątpię, by Tulisa jej pomogła. Nawet miłość im nie pomoże.
- Nie bądź takim pesymistą - odpowiedziała A. - Zobacz jak silna jest nasza miłość. Już tyle przeszliśmy...
- Coś się tak rozczuliła? - przerwał jej ukochany. - Wiem, że to nasz pożegnalny seks przed wielkim finałem, ale nie chcę się smucić. Czy chcesz wszystko zepsuć? Teraz liczymy się tylko my. Rozumiesz, kocham Cię...
Zadzwonił budzik. George szybko go wyłączył.
- Czas wracać do pracy.
***
Maura myślała nad tym całą noc, po wyjściu Bobby'ego do pracy. Zadzwoniła do Nialla. Nie mogła dłużej czekać. Niestety nie udało jej się porozmawiać z synem. Zgłosiła się sekretarka.
- Cześć synku, tu mama. - Postanowiła się nagrać. - Mam nadzieję, że wkrótce to odsłuchasz. Proszę cię wracaj do domu. Bardzo mi przykro, ale Eleanor prawdopodobnie nie żyje, a do tego zaginął George. My już wiemy o A. Jeśli masz jakieś informacje to natychmiast przyjeżdżaj! Została już tylko Selena i Josh. Chyba nie chcesz, by coś złego ich spotkało? Rozmawiałam z policją, nawet jak złamałeś prawo to nic ci nie grozi. Czekamy. Kocham cię, mama. - Nacisnęła czerwoną słuchawkę i zakończyła rozmowę.
Jak postąpi Niall?
***
- Tak, będę za godzinę na komisariacie. Wszystko wyznam. Już nie boję się A. - Austin rozmawiał przez telefon z Danem, oczekując na przystanku na przyjazd autobusu.
- Czekamy na ciebie - usłyszał w odpowiedzi od asystenta komisarza Trevino. - Do zobaczenia Austin.
- Do zobaczenia, Dan. - Nacisnął czerwoną słuchawkę. Noc z Danem dała mu dużo do myślenia. Był prawie dorosły, jeśli rodzice nie zaakceptowali, by jego orientacji, zawsze może liczyć na przyjaciół. Austin usiadł na ławce.
George przez cały czas obserwował brata Taylor, nie mógł dopuścić do tego, by wyznał prawdę na policji. Dzień był słoneczny, Shelley zobaczył, że nadjeżdża samochód. Sięgnął po lusterko i oślepił kierowcę. Samochód zjechał na bok, wpadając w przestanek. Po okolicy rozległ się tylko krzyk Austina...
***
Selena rozmawiała z mamą.
Josh pakował się do wyjazdu.
Ich telefony zadzwoniły jednocześnie. Każde z nich spojrzało na ekran i odczytało wiadomość
From UnknownDrużyna A kontra nastolatkowie z Coronation Street: 2:0- A.P.S. Poddajecie się.
Świetny. Robisz coraz mnie błędów, co mnie się bardzo podoba. :D Rozdział genialny! Jak zwykle.
OdpowiedzUsuńBoże... Ja naprawdę cholernie chcę wiedzieć, kim jest A. Zabijasz mnie! :P I podoba mi się to! :)
Czekam na kolejny i już nie mogę się doczekać finału!
Jak zwykle świetny !!! Już nie mogę się doczekać zdemaskowania A...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
Boskie;)czekam na kolejne i życzę weny:)
OdpowiedzUsuńBoski jak każdy napisany przez Ciebie rozdział xd
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa kim jest A ;)
Warto było czekać :) Jestem zaskoczona że Eleanor nie żyje była jedną z moich ulubionych bohaterek :( życzę weny i jestem pewna że Niall wróci stęskniłam się za nim trochę choć nie było go krótki czas.
OdpowiedzUsuńKurde , ale jestem ciekawa kto to jest A ?? Boskiee to jest < 3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział<3
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział napisany przez cb jest boski! Nie mogę się już doczekać kolejnego! Kocham tego bloga! ;) Powodzenia i dużo dużo weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńBoże! Aż mam ciarki..
OdpowiedzUsuńTeraz jest taaaak dużo do myślenia.. Zastanawiam się codziennie, wymyślam coraz to nowsze scenariusze jak może się ta akcja dalej potoczyć. Niestety ty jesteś za świetna! Masz tyle pomysłów! Boże, ja nigdy bym tyle ciekawych rzeczy nie napisała! Niektórzy ludzie mają talent..
Dobra kończę bo cię chyba zanudzam.. Powodzenia w dalszym pisaniu. Oczywiście każdy twój rozdział jest niesamowity i zwala mnie z nóg!
Jak to mówi Niall tym swoim narratorskim* głosem : DOBRA ROBOTA!
*Chodzi mi o ten śmieszny głos. Ale jeśli nie zrozumiesz to nie musisz, większość ludzi mnie nie rozumie.. :)
O matko boskie ♡ Nial wracaj ! Ale Tulisa przeciez tez wyjechala, wiec dlaczego jest u niej Jade? o.=
OdpowiedzUsuńExtra ♥
OdpowiedzUsuńczekam nn ;)
Całujee Lolaa ;*
Przeczytałam całe od wczoraj, tak bardzo mnie zaintrygowało. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów! :D
OdpowiedzUsuńCholernie jest mi szkoda Eleanor. Tak bardzo chciałam, żeby rozwiazała tę zagadkę i to ONA przeżyła to wszystko, ale cóż..
OdpowiedzUsuńpoza tym bardzo, ale to bardzo czekam na nowy rozdział i w końcu na finał, bo chcę już wiedzieć, kim jest A.
Looove, xoxo
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńhttp://closertotheedge1.blogspot.com/
Kim jest A!!!!! Nooooo!!!! Chce wreszcie to wiedzieć!!!! :-D:-D:-D:-D:-D
OdpowiedzUsuńAwwwwwww jest suuuuuuuuuuper
OdpowiedzUsuńOj, a miałam nadzieję, że El dotrwa do końca. ; ( Mam nadzieję, ba, jestem pewna, że czymś nas tu jeszcze zaskoczysz. :) Ostatnio czytałam fragmenty poszczególnych rozdziałów i przynam szczerze, że wspominając emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania tego opowiadania, miałam ciarki :D Mogę ci jedynie podziękować za tego bloga, no i czekać na ujawnienie dlaszych losów naszych bohaterów. :)
OdpowiedzUsuńPS
Właśnie zobaczyłam mojego bloga w 'Rekomendownych' i jest mi niezmiernie miło : ) Jestem wręcz zaszczycona (xd), bo wiem, że moja twórczość jest nieidealna i pojawiają się w niej liczne błędy. Fajnie, że taka doświadczona i popularn blogerka zwróciła na mnie uwagę. :)xx
Weny,
PozdrAwiam. <3
Nie dawno, przez przypadek znalazłam tego bloga, ale nie żałuję. Na początku pomyślałam sobie, że znów jakaś 12- letnia dziewczynka będzie pisać nędzne opowiadanie o 1D. Ale zostałam mile zaskoczona. Twój blog nie jest taki zwyczajny. Wręcz przeciwnie. Jest tajemniczy. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, dlatego powiem Ci, że twój blog jest jednym z tajemniczych.
OdpowiedzUsuńRównież zapraszam was na http://secrets-of-human.blogspot.com
Nie jest to mój blog, ale bardzo ciekawy.
Pozdrawiam.
~Vivi.